Dużo strachu napędziła mi niedawna kontrola drogowa, połączona wraz ze sprawdzeniem masy całkowitej mojego pojazdu. Na szczęście wynik był dla mnie korzystny, a funkcjonariusze po przeprowadzeniu reszty rutynowych kontroli, pozwolili mi kontynuować pracę.
Emocje na wadze samochodowej 60 ton
Był letni, sierpniowy dzień. Realizowałem kurs z Inowrocławia do Gliwic. Kawał drogi zważywszy na ładunek, który przewoziłem. Był bardzo ciężki. Jednakże, według moich obliczeń nie powinienem przekroczyć dopuszczalnych limitów. Pewny siebie i swoich decyzji ruszyłem w drogę. W międzyczasie zrobiłem sobie jeszcze postój na lunch, po którym nie planowałem już kolejnych przystanków. Wyznaję zasadę, że towar musi być dostarczony jak najszybciej. Świadczy to o poziomie profesjonalizmu, zarówno mojego, jak i firmy, którą reprezentuję. Co innego droga powrotna. Pamiętam jak kiedyś zatrzymałem się na koncercie i wróciłem do domu nazajutrz. W każdym razie kurs do Gliwic wyróżniła kontrola ciężaru mojego pojazdu. Waga samochodowa 60 ton sprawdziła moje wcześniejsze przypuszczenia, ale przyznam, że przy okazji najadłem się trochę strachu.Po powrocie z tego kursu, postanowiliśmy z kierownikiem zakupić wagę samochodową i wyjeżdżać z firmy ze stuprocentową pewnością. Lepiej nie kusić losu i zaoszczędzić pieniądze, które w przypadku nadwyżki wagi musielibyśmy zapłacić. Wagę kupiliśmy od polskiego producenta, ponieważ wspieramy krajowe przedsiębiorstwa. Towar dostarczono nam w ciągu tygodnia, co ze względu na jej gabaryt jest bardzo dobrym wynikiem.
Po zakupie wagi, każdy kurs odbywał się z większym spokojem. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo podświadomie obawiałem się o potencjalną nadwyżkę kilogramów. Teraz mogę skupić się wyłącznie na jeździe.