Kiedy stawiałam pierwsze kroki jako nauczycielka, właściwie nie byłam jeszcze przekonana, czy naprawdę wsiąknę w życie szkoły. Zawód nauczyciela nie był bowiem moim powołaniem, a raczej decyzją wymuszoną okolicznościami życiowymi. Okazało się jednak, że w szkole czuję się jak ryba w wodzie.
Współpraca ze skupem makulatury
Zostałam wychowawcą krnąbrnej klasy, dostałam własną salę lekcyjną po poprzedniej nauczycielce, która odeszła na emeryturę. Gdy tam weszłam, jeszcze nic nie zapowiadało się źle. Jednak gdy tylko otworzyłam kilka szaf znajdujących się na tyłach sali, zostałam zaatakowana przez wylatujące stamtąd papierzyska! Emerytka trzymała tam wszystko, nie tylko sprawdziany sprzed piętnastu lat (a przecież nauczyciel ma obowiązek trzymać sprawdziany jedynie przez okrągły rok), ale też jakieś plakaty tworzone przez uczniów i inne kartki, które pokrywała gruba warstwa kurzu. W takich warunkach praca będzie niemożliwa – gdzie ja będę przechowywać kartkówki i testy? Musiałam zrobić z tym porządek. Zdecydowałam się oddać papierową zawartość tych kilku szaf na makulaturę. Postanowiłam się zorientować, gdzie jest przyjmowana taka makulatura Warszawa skup okazał się jednak znajdować całkiem niedaleko szkoły. Zadzwoniłam tam i przemiły pracownik powiedział, że taką ilość makulatury to przyjedzie sam odebrać, żebym ja nie musiała się męczyć podczas dźwigania. Ucieszyłam się.
Faktycznie jeszcze tego samego dnia do naszej szkoły przyszedł pracownik warszawskiego skupu makulatury. Gdy zobaczył te sterty papierów, aż się przeżegnał. Powiedział, że powinien przyjechać z taczką, żeby je wszystkie zebrać. Popakowaliśmy jednak kartki w grube pliki, które związywaliśmy sznurkiem. Było to już przyjemniejsze w transporcie. I tak pozbyłam się całej makulatury zalegającej w szkolnych szafach w mojej sali lekcyjnej.